poniedziałek, 30 lipca 2012

Mydło z Aleppo


Z wierzchu mydło jest brązowe, w środku
- zielone. Kostki oznaczone są pieczęcią.

Mydło z Aleppo to produkt wyjątkowy i warto poświęcić mu trochę uwagi:). Wytwarzany jest ręcznie(!) wg. tradycyjnej receptury liczącej ponad 2000 lat! Pochodzi z Syrii i jest w 100% naturalny. 

Klasyczne mydło składa się z dwóch głównych składników: oliwy z oliwek tłoczonej na zimno oraz oleju laurowego (+ 0,01% sody, uzyskanej z soli morskiej). Nie posiada konserwantów, środków zapachowych, czy barwników.

Proces produkcji wygląda tak: Jest wytwarzane metodą „na gorąco”. Na początku oliwę z oliwek zmieszaną z ługiem sodowym gotuje się w ogromnych kotłach w temperaturze prawie 200°C celem doprowadzenia do tzw. procesu zmydlania i uwolnienia gliceryny z oliwy. Tuż przed końcem tego procesu dodawany jest olejek laurowy z owoców Wawrzynu, a następnie powstała masa mydlana jest przepłukiwaną wodą aż do całkowitego pozbycia się ługu. W kolejnym etapie masa jest wylewana na dużej powierzchni w celu ostudzenia i odparowania wody. Każde mydło jest krojone ręcznie i opieczętowywane znakiem producenta. Mydła w kostkach ustawiane są jedne na drugim w przewiewnych pomieszczeniach gdzie schną przez co najmniej 7 miesięcy. W tym czasie podczas procesu utleniania mydło zmienia kolor z oliwkowo zielonego na brązowo złoty. W środku pozostaje oliwkowo zielone, a grubość warstwy brązowo złotej wskazuje długość procesu suszenia.
Źródło: http://noblesoap.pl/mydla-z-aleppo/klasyczne-mydlo-aleppo
Częściej spotykam się z informacją, że mydło leżakuje przez ok. 9 miesięcy.

Ma właściwości zarówno lecznicze jak i pielęgnacyjne. Nadaje się do każdego typu cery – szczególnie skóry wrażliwe, suche, atopowe i trądzikowe powinny się z nim polubić. Polecane przy łuszczycach, egzemie, alergiach i wszelkich skórnych podrażnieniach.

Mydło ma bardzo wszechstronne zastosowanie. Nadaje się do pielęgnacji całego ciała, a także włosów. Natłuszcza, oczyszcza i koi skórę. Olej laurowy ma właściwości lecznicze (to naturalny antybiotyk) - wykazuje działanie antyseptyczne, skuteczne m.in. w walce z łupieżem i trądzikiem. Oliwa z oliwek- nawilża, natłuszcza, opóźnia proces starzenia.

Mydła występują w kilku wersjach- różniących się zawartością oleju laurowego. Najczęściej spotykam się z wersjami 20, 35, 50, a nawet 70 procentowymi. Im więcej oleju laurowego tym większe właściwości lecznicze wykazuje nasze mydełko. Wybierając mydło dla siebie kierujmy się potrzebami naszej skóry (wysoko problematyczna- celujmy w okolice 50% zawartości oleju laurowego, jeśli nie mamy z nią większych problemów postawmy na „słabsze”ok. 20 procentowe).

Moja opinia:

Używam tego mydła od kilku lat. Przede wszystkim stosuję go w pielęgnacji twarzy (kończę nim rytuał OCM). Mydliny kładę na twarz i trzymam dłuższą chwilę - w tym czasie myję zęby). Skóra jest oczyszczona, a pory mniej widoczne. Za to moja mama myje się nim cała, włączając włosy i nie wyobraża już sobie, myć się czymś innym.

Kostka jest duża. Warto podzielić ją na pół - jest wygodniejsza w użytkowaniu. Bardzo wydajne, przy codziennym myciu, właściwie przechowywane, starcza na 2 lub 3 miesiące (w suchej mydelniczce). Lubie jego specyficzny zapach.
Koszt – cena rośnie w zależności od stężenia oleju laurowego i wynosi między 20 a 40 zł

Do tej pory wybierałam mydła z zawartością między 20 a 40 procent oleju laurowego i przez długi czas kupowałam je w Mydlarni u Franciszka. Są tam dość drogie dlatego zaczęłam szukać w sklepach internetowych. Moja najnowsza kostka pochodzi ze sklepu Naturalne- piękno i kosztowała (w promocji) 19 zł/ 240g (bez kosztu przesyłki). U Franciszka za to samo mydło zapłaciłabym 29 zł/220g.

Polecam!

Używacie mydła z Aleppo? A może używacie innych mydeł wartych polecenia?


Źródła:
http://www.national-geographic.pl/aktualnosci/pokaz/syryjski-skarb-mydlo-z-aleppo/
http://noblesoap.pl/
http://www.mydlarnia.info/mydlo-oliwkowo-laurowe-z-aleppo-20--cat-226-id-483.aspx

środa, 25 lipca 2012

Lipcowe zakupy


Ten wpis powstał na życzenie Tuśki:)

Lipiec obfitował w zakupy zarówno stacjonarne jak i internetowe. Mimo że miesiąc jeszcze się nie skończył zdecydowałam się dodać ten wpis już teraz- w lipcu nie kupię już ani jednego kosmetyku. Zostało napisane- będzie mnie motywować:)

Naturalne piękno - w tym sklepie robiłam zakupy po raz pierwszy i to przy okazji zakupów dla babci (orzechy piorące- zapraszam do mojego wpisu o nich) i mamy (mydło z Aleppo, którego używamy od kilku lat, może chcecie osobna recenzję?). Dla siebie zamówiłam tylko butelkę z ciemnego szkła do mieszanki OCM. Jako próbkę wybrałam lekki olejek z pestek arbuza- 5ml.


W Biochemii urody kupuje sporadycznie (kiedyś byłyśmy nierozłączne) ale mam tam perełki, z którymi nie zamierzam się rozstawać. Do takich należy m.in. puder bambusowy. Wybrałam nowa, wzbogacona wersję anty-UV (obiecują wzmocnienie ochrony w pełnym zakresie UVB + UVA). Zawartość mikronizowanego tlenku cynku (filtr fizyczny) odbija promieniowanie słoneczne. Teoretyczny stopień ochrony tego pudru wynosi 12- 14 SPF. Cieszę się przede wszystkim z nowego opakowania z sitkiem, ponieważ z wcześniejszego ciągle wysypywała mi się zawartość i brudziła otoczenie. Dodatkowo do koszyka wrzuciłam hydrolat z pomarańczy, który od dawna mnie ciekawił (właśnie przeczytałam ze jego zapach zupełnie nie przypomina pomarańczy, a właśnie ze względu na cytrusowy zapach go kupiłam ;D no cóż). Biochemia skróciła czas realizacji zamówienia i wynosi on od 3 do 5 dni. Pamiętam czasy kiedy na paczkę trzeba było czekać 15 dni roboczych, co było bardzo uciążliwe.


Kalina - o tym sklepie ostatnio dużo się pisze w blogosferze przy okazji zakupów dla mamy i babci wybrałam dla siebie odżywkę Natura Siberica (do włosów suchych). Ogromna 400ml butla! Będzie grzecznie czekać na swoją kolej.


Zielarnia Lawenda - zamówiłam tam olej lniany- z zamiarem stosowania wewnętrznie (coś więcej na ten temat zdradzę niedługo) w bardzo dobrej cenie, korzeń prawoślazu (będę nim płukać włosy, obecnie testuje płukankę miodową- możecie za jakiś czas spodziewać się recenzji) i pastę do zębów Logony- nie była najtańsza, zalecana przy problemach z dziąsłami i nadwrażliwością zębów, z którymi borykam się od jakiegoś czasu. Ładny bezslsowy skład z licznymi ekstraktami m.in. z rozmarynu i szałwii. Mam nadzieję ze będzie skuteczny.


Kolejny filtr- tym razem mój wybór padł na Photoderm AKN Mat SPF 30 Biodermy. Po zużyciu próbek zdecydowałam się na kupno pełnowymiarowego opakowania. Za jakiś czas nie omieszkam wystawić mu oceny;)


szampony Babydream (Rossmann oczywiście) - jeden przeznaczony jest dla mnie, drugi dla TŻ-a. Oboje sobie go chwalimy. Krem do stop też jest jego.



Przy okazji zakupów w innym Tesco niż zazwyczaj trafiłam na moją ukochaną maskę BINGO Masło Karite i 5 alg (500ml słoiczek, kosztuje niecałe 8 zł!). Akurat wykańczam wcześniejsze opakowanie, wiec nawet przez chwilę się nie zastanawiałam.


Kolorówka:
Podkład mineralny Lily lolo w odcieniu Warm Peach- moje 2 opakowanie.


Kosmetyki Miyo : kobaltowy cień nr 34 IRIS (to mój 3 z ich kolekcji, taniutki, rewelacyjna pigmentacja, bardzo dobra trwałość, jeśli ktoś szuka intensywnych kolorów będzie kontent) i róż ( w odcieniu: sorbet). Dostępne w drogerii Jasmin. Odwiedźcie ją jeśli macie taka możliwość – szafy zupełnie innych firm niż w Rossmanie czy Naturze- znajdziemy tu kosmetyki takich marek jak: Hean, Eveline, Bell, Gosh, Yoko,czy Celia.



baza Kobo kupiona w Naturze- wracam do niej z podkulonym ogonem po niemiłych doświadczeniach z bazą Hean (bubel!)


I to chyba tyle. Pozdrawiam!

niedziela, 22 lipca 2012

DIY – domowy peeling


na zdjęciu nie ma maceratu z marchwi, zapomniałam o nim

Jednym z moich ulubionych pielęgnacyjnych rytuałów jest domowy peeling. Na jego rzecz porzuciłam już zupełnie sklepowe peelingi. Jego wykonanie jest banalnie proste, a potrzebne składniki znajdziemy w kuchni.

Peeling nie ma może zachęcającego wyglądu, ale jego działanie nam go w pełni rekompensuje. Dodatkowo pięknie pachnie:)


Do mojego peelingu dodaje:
  • kilka łyżek cukru (zwykłego lub brązowego)
  • czubatą łyżeczkę wiórków kokosowych
  • czubatą łyżeczkę klasycznego kakaa
  • kilka kropli maceratu z marchwi
  • zalewam wszystko oliwą z oliwek i mieszam

Proporcje podaje w przybliżeniu, można je swobodnie modyfikować.

Cukier i wiórki pełnia tutaj główną rolę- peelingującą.
Kakao i macerat wyrównują koloryt skóry i lekko go ocieplają (nie liczmy jednak na trwały efekt)
A oliwa natłuści nam skórę

Po takim zabiegu możemy spodziewać się niesamowicie gładkiej, miękkiej i jędrnej skóry, która zyska zdrowy koloryt oraz będzie odpowiednio natłuszczona (dobra opcja dla leniuszków, które zapominają lub nie lubią wcierać po kąpieli balsamów/olejków). Jak każdy peeling zapobiega też wrastaniu włosków.

Uwaga! Peeling brudzi łazienkę!

Dla większych walorów zapachowych naszą mieszankę można wzbogacić cynamonem:)
Chętnie poznam Wasze przepisy na naturalne peelingi.


czwartek, 19 lipca 2012

Kremy Alterry



Dziś przygotowałam dla Was porównanie dwóch kremów Alterry.
Oba są kremami na dzień (oba mają swoje odpowiedniki na noc)
Zielony to wersja z aloesem - dla skory suchej i wrażliwej
Fioletowy to krem przeciwzmarszczkowo z wyciągiem z dzikiej różny dedykowany dla skóry młodej i wymagającej (moją jak najbardziej mogłabym tak opisać).
Opakowanie: poręczne tubki po 50ml
Składy: jak na Alterrę przystało: naturalne, wegańskie, w dużej części składniki pochodzą z kontrolowanych biologicznie upraw. Oba produkty posiadają certyfikat BDIH.
Dostępność: drogerie Rossmann
Wydajność: wydajne:)
Cena: ok. 12 zł/sztuka

Krem na dzień z aloesem:
To ten zagościł w mojej kosmetyczce jako pierwszy. Pachnie lepiej - delikatniej (choć nie delikatnie) niż jego brat. Mimo to zapach jest i tak bardzo intensywny, ani ładny, ani brzydki - kwestia indywidualna. Producent dedykuje go cerom suchym. Nie wydaje mi się jednak żeby mógł je usatysfakcjonować w kwestii nawilżenia. Słabo sobie z tym radzi. Ponadto dość ciężko go rozsmarować, ma tępą konsystencję. Ale! Myślę ze produkt może zadowolić cery mieszane lub tłuste, które potrzebują lekkich kremów, ponieważ wchłania się do idealnego matu. Dobrym rozwiązaniem jest mieszanie porcji kremu, przed nałożeniem na twarz, z kilkoma kroplami oleju. Taki sposób bardzo się u mnie sprawdził - krem lepiej się nakładał a cera była zauważalnie zadowolona:)

Skład: Aqua, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Aloe Barbadensis Extract, Glyceryl Stearate Se, Persea Gratissima Oil, Glycerin, Simmondsia Chinensis Oil, Oryza Sativa Germ Oil, Parfum, Glyceryl Laurate, Camellia Sinensis Extract, Lanolin Alcohol, Sucrose Distearate, Sodium Pca, Xanthan Gum, Tocopherol, Sodium Citrate, Citric Acid, Alcohol, Silver Citrate, Limonene, Lainalool, Benzyl Benzoate, Geraniol.
źródło: Wizaż

W kosmetyku znajdziemy miedzy innymi (analizuję do zapachu, substancje znajdujące się dalej są w śladowych ilościach, więc szkoda na nie czasu;)): woda, olej z migdałów, ekstrakt z aloesu, emulgator, olej z avokado, gliceryna, olej jojoba, olej z kiełków ryżu, zapach

Krem przeciwzmarszczkowy na dzień z wyciągiem z dzikiej róży:
Bardzo się cieszę, że nie zniechęciłam się wcześniejszymi doświadczeniami z kremami tej firmy, ponieważ ten egzemplarz okazał się porządnym produktem. Bardzo się polubiliśmy. Dostatecznie nawilża, jest lekki, skóra jest po nim ładnie napięta i jakby jaśniejsza. Buzia sprawia wrażenie wypoczętej i odświeżonej. Daje ładny efekt. Ma też dużo bogatszy skład niż wersja z aloesem. Wydaje mi się, że osoby z cerą normalną i suchą, borykające się z pierwszymi zmarszczkami będą z niego zadowolone. Jego jedyną wadą jest bardzo intensywny zapach (podyktowany zapewne alkoholem występującym wysoko w składzie- naturalny konserwant, nie wysuszył mojej podatnej na to cery!). Jest to dobry i niedrogi produkt z bezpiecznym składem. Myślę, że będę do niego wracać.

Żaden z nich mnie nie zapchał - chociaż maja dość wysoko w składzie glicerynę (może zapychać wrażliwsze cery).

Skład: Aqua, Glycine Soja Oil*, Olea Europea Oil*, Alcohol*, Glycerin, Vitis Vinifera Seed Oil, Cetyl Alcohol, Myristyl Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Butyrospermum Parkii Butter*, Rosa Canina Oil*, Argania Spinosa Oil*, Sodium Hyaluronate, Vitis Vinifera Fruit Extract*, Rosa Canina Fruit Extract*, Ubiquinone, Ceramide 3, Lecithin, Lysolecithin, Hydrogenated Lecithin, Hydrogenated Palm Glycerides, Xanthan Gum, Brassica Campestris (Rapeseed) Sterols, Helianthus Annuus Seed Oil, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Limonene**, Citronellol**, Geraniol**, Linallol**, Citral**
* z kontrolowanej biologicznie uprawy
** z naturalnych olejków
źródło: Wizaż

w składzie mamy: woda, olej sojowy, oliwa z oliwek, alkohol (pełni rolę naturalnego konserwanta), gliceryna, olej z pestek winogron, alkohol cetylowy (emolient, wyczytałam, że może sprzyjać powstawaniu zaskórników źródło), alkohol mirystylowy (emolient), Glyceryl Stearate Citrate (emulgator), masło shea, olej z dzikiej róży, olej arganowy, kwas hialuronowy, ekstrakt z owoców winogrona, ekstrakt z dzikiej róży, koenzym Q10, ceramid 3 ("(...)jeden ze składników płaszcza lipidowego naskórka. Z wiekiem skóra traci zdolność jego wytwarzania, a związek ten jest istotny dla jej prawidłowego natłuszczenia i utrzymania właściwości barierowych i ochronnych skóry." źródło), lecytyna (emulgator), lecytyna hydrolizowana, glicerydy oleju palmowego (emulator), guma ksantanowa, jakiś emolient, olej z nasion słonecznika, witamina E, Palmitynian askorbylu (przeciwutleniacz), zapach

całkiem fajny skład:)
mam nadzieje, że do analizy składów nie wkradły się błędy.

Miałyście do czynienia z tymi kremami? Jestem ciekawa waszych opinii:)


piątek, 13 lipca 2012

Praha

Dziś chce wam pokazać trochę zdjęć z mojego czerwcowego wypadu do czeskiej Pragi. Zapraszam:)




















sprzęt: Nikon F90, klisza Ilford FP4 plus 125 b&w
Zdjęcia są moja własnością i nie zgadzam się na ich wykorzystywanie i kopiowanie bez mojej zgody.

wtorek, 10 lipca 2012

AŁUN - naturalny dezodorant


Dziś kilka zdań o magicznym kryształku, który podbił moje serce:) Mam słabość do uniwersalnych kosmetyków a ałun na pewno do takich się zalicza. Jest minerałem a jego skład prezentuje się następująco:
INCI: ammonium alum (pięknie prawda?:))
Używany jest przede wszystkim jako naturalny dezodorant. Mój sztyft ma 50 g (częściej spotkamy się z wersjami po 60g i 120g). Do dostania w większości aptek, lub na Allegro. Ceny wahają się od ok.16 do 30 zł. Producent obiecuje mi, że mój 50 gramowy ałun staczy mi na rok używania.

Sposób użycia:
Sztyft należy zwilżyć wodą (lepiej nie robić tego nad strumieniem bieżącej wody, ponieważ może pęknąć) i przetrzeć kilkakrotnie skórę pod pachą. Po użyciu opłukać sztyft i wytrzeć.

Działanie:
W ten sposób tworzy się niewidoczna, ochronna warstewka przeciwbakteryjna, która zapobiega rozwojowi bakterii rozkładającymi pot - co jest przyczyną powstawania nieprzyjemnego zapachu.

Ałun jest produktem ekologicznym: bezzapachowy, nie zawiera alkoholu(nie podrażni wrażliwców i alergików), sztucznych barwników czy konserwantów.

Nie rozpływałabym się w tych wszystkich ochach i achach na jego temat gdyby produkt nie spełniał swojego zadania. Na prawdę chroni. I to w 100%! Wytrzymuje intensywny wysiłek fizyczny, a także sprawdził się przy ogromnych upałach jakie ostatnio nawiedziły centrum kraju.

Komfort używania jest bardzo wysoki - schnie błyskawicznie, nie widać go na skórze, wydaje mi się, że nawet ją pielęgnuje - skończył się mój problem ze swędząca skora pod pachami. Nie pozostawia żadnych śladów na ubraniach!

Mam go od niedawna i nie przetestowałam jeszcze wszystkich jego możliwości. Oprócz używania go jako dezodorantu, posmarowałam nim swędzące bąble po ukąszeniach komara - błyskawicznie łagodzi – efekt porównywalny do Fenistilu!

Inne właściwości (nie testowałam) :
pomocny w walce z opryszczką
przyspiesza gojenie małych ranek - dobry dla mężczyzn po goleniu
łagodzi podrażnienia po depilacji

Ałunu używam od ok. dwóch tygodni. Mam nadzieję ze skóra się do niego nie przyzwyczai. Ochrona przed poceniem jest bardzo indywidualną kwestią, dlatego to co sprawdza się świetnie u mnie, u Was wcale nie musi – wiem, to banał ale pamiętajcie o tym, żeby nie było potem rozczarowań i ewentualnych pretensji;) Jednak moje odczucia są tak pozytywne, że nie mogłabym nie polecić Wam tego produktu:)


czwartek, 5 lipca 2012

Recenzja filtra La Roche Posay ANTHELIOS 30 SPF


Tubka ma 50 ml i jest ważna rok od otwarcia. Posiada stabilne filtry - Tinosorb S, Mexoryl XL i pod koniec składu Mexoryl SX. Produkt przeznaczony jest do cery suchej i normalnej.

Zdecydowałam się na tę wersję ponieważ jestem w trakcie kuracji dermatologicznej i wydawało mi się, że moja skóra będzie mocno przesuszona (poza tym często mam problem z suchymi skórkami), liczyłam więc na właściwości nawilżające. Mój wybór okazał się jednak nietrafiony. Nie polecam tego produktu nikomu. Obawiam się że jeśli trafi w ręce osoby, która dopiero zaczyna swoja przygodę z filtrami może wyrządzić trwałe szkody w postaci filtrowej traumy:). Już wam tłumaczę dlaczego.
Ten filtr zasługuje na tytuł najbardziej tłustego filtra świata! Nie jestem w stanie wyobrazić sobie czegoś tłustszego, a na domiar złego konsystencja jest mega gęsta. Ciężko zaaplikować grubszą warstwę tego specyfiku, ponieważ skóra mówi dość, nie wchłania większej dawki. Oprócz tłustości ma jeszcze inne ciężkie grzechy. Po kilku dniach stosowania zaczął się rolować i warzyć na twarzy, a także szyi i dekolcie! I to jeszcze zanim zdążyłam nałożyć podkład. Rolował się tak bardzo, że nie mam pewności czy w ogóle chronił twarz przed promieniowaniem. Zastanawiam się czy możne nie trafił mi się jakiś felerny egzemplarz- może był przechowywany w złych warunkach i dlatego tak się zachowuje?
Do tego człowiek świeci się po nim jak latarnia i nawet puder bambusowy nie jest w stanie pomóc. Komfort noszenie tego filtra jest zerowy. Na domiar złego filtr ma bardzo nieprzyjemny zapach- co tu dużo mówić - wali alkoholem! To totalnie nieudany zakup. Macie może jakieś alternatywne sposoby wykorzystania takich nietrafionych filtrów?


Ostatnio u Tuśki miałam okazję spróbować fluid Anteliosa AC 30 spf (zdziwiłam się jaki był lekki i jak ładnie się wchłaniał). Używałam też próbki fluidu Antheliosa XL o wartości 50spf, który także odebrałam bardzo pozytywnie. Dlatego nie żegnam się jeszcze z filtrami (fluidami o lekkiej konsystencji) tej firmy, natomiast kremom podziękuję.


Dziś od drugiej przyjaciółki dostałam próbeczkę kochanej Biodermy (Photoderm AKN Mat spf 30/UVA 13- świetne recenzje na Wizażu) którą, po doświadczeniach z LRP, wspominam z tęsknotą.
Na Allegro zamówiłam też próbkę nowego filtra Biodermy, (Photoderm MAX SPF 50 ultra fluide teintee) o którego istnieniu dowiedziałam się u Aliny.

Mam nadzieje że recenzja się komuś przyda i że lubicie czytać o filtrach, ponieważ wygląda na to, że poświecę im tu trochę więcej miejsca:)
Pozdrawiam!

poniedziałek, 2 lipca 2012

Zdobycze czerwcowe



Dzisiaj chciałabym pokazać Wam moje kosmetyczne nowości(te ciekawsze:)). Oto one:

Donna Karan, DKNY Golden Delicious EDP
Od dawna chodził za mną ten zapach, zaintrygował mnie od pierwszego powąchania, niecały rok temu, na lotnisku w Tallinie:). Zapach bardzo w moim stylu. Jest ciepły, świeży, elegancki ale niezobowiązujący. W sam raz na lato. Podoba mi się jego tekturowe opakowanie:) Upolowałam w dobrej cenie na Allegro. Jednak mam zastrzeżenia do trwałości perfum. Zapach na skórze utrzymuje się ok. 3 godzin, co uważam za krótki czas jak na wodę perfumowaną.  Czegoś tym perfumom brakuje, dlatego raczej nie kupię ich ponownie.

Nuty zapachowe:
nuta głowy : woda kwiatu pomarańczy, mirabelka oraz jabłko Golden Delicious
nuta serca: białe róże, lilie z Casablanki, waniliowa orchidea oraz konwalia
nuta bazy: piżmo, drzewo sandałowe oraz drzewo tekowe


Maskara Lovely,Spectacular Me
Ten tusz dostaniemy w każdym Rossmannie. Swój egzemplarz kupiłam po cenie promocyjnej i zapłaciłam za niego ok. 7 złotych. Moich rzęs nie pogrubia (obietnica producenta) ale widocznie je zagęszcza i lekko wydłuża. Nie skleja, nie obsypuje się. Silikonowa szczoteczka jest bardzo wygodna i łatwo nią operować. Daje efekt zbliżony do kultowego tuszu Wonder z Oriflame. Za takie pieniądze warto ten produkt przetestować.

Bell, Air Flow, róż w musie
Pierwsze testy tego produktu nie wypadły pomyślnie. Niestety nie jestem z niego zadowolona. Na mojej cerze pozostawia efekt zbliżony do tego, jaki uzyskuję po intensywnym treningu na bieżni ;D szukam takiego koloru na usta - neonowego, jasnego różu. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?


Revlon, ColorStay, Mineral Finishing Powder
Bardzo fajny matowy bronzer (posiadam odcień 020 Suntan Matte).
Kolor jest bezpieczny, jasny, będzie nadawał się do cer jasnych i średnio-jasnych. Przy ciemniejszej karnacji bronzer może nie być widoczna na skórze. Łatwo go obsłużyć, nie zostawia smug (nakładam go kulką Hakuro nr H54). Bronzer kupiłam na Allegro za ok. 40 zł z przesyłką. Polecam.


Chętnie dowiem się co ciekawego weszło w Wasze posiadanie w minionym miesiącu:)