niedziela, 14 października 2012

Kika słów o promieniowaniu UV + recenzja filtra Bioderma AKN MAT 30 SPF


Promieniowanie UV jest bardzo silnym czynnikiem zewnętrznym, który istotnie wpływa na procesy starzenia skóry. Mamy 3 typy promieniowania UVA, UVB i UVC, z których ostatnie właściwie nie przenika przez warstwę ozonową atmosfery. Przyjrzyjmy się zatem dwóm pozostałym.
Promieniowanie UVB wywołuje zaczerwienienie cery, a w konsekwencji zmianę pigmentacji naszej skóry czyli opaleniznę. To promienie UVB odpowiedzialne jest za oparzenia słoneczne, starzenie się skóry oraz jej nowotwory.
Promieniowanie UVA penetruje nasza skore znacznie głębiej niż UVB.
Warto zdawać sobie sprawę z tego, że jego natężenie nie zmienia się w ciągu dnia, jest takie same od rana do wieczora, niezależnie od pogody czy pory roku. Zimą jest na równi intensywne jak latem. Przenika przez chmury, szyby okienne i samochodowe!

Niefajnie prawda?

Dlatego, mimo że lato minęło i w naszej strefie klimatycznej nie jesteśmy narażeni na poparzenia słoneczne, warto ze względu na wszechobecne promieniowanie UVA włączyć filtry do naszej całorocznej pielęgnacji.
Ponadto liczne w tych kremach silikony (nie taki diabeł straszny…) tworzą coś w rodzaju tarczy ochronnej, świetnie zabezpieczając przed wiatrem i chłodem. Pamiętajmy o dokładnym ich zmywaniu - pewnym demakijażem ciężko zmywalnych filtrów jest metoda OCM (oil cleansing method).

Jeśli jesteście ciekawe co myślę o filtrze Biodermy AKN MAT 30 SPF zapraszam na recenzję.

Filtr ten zbiera bardzo dobre recenzje na Wizażu, moja również będzie miała udział w budowaniu jego pozytywnego wizerunku:)

Opakowanie i pojemność: 40 ml kremu zamknięte w poręcznej, smukłej tubce.

Koszt: Ta przyjemność kosztowała mnie ok. 50 zł /sklep internetowy

Najważniejsze obietnice producenta: krem przeznaczony jest do cery trądzikowej, ma mieć matowe wykończenie i nie powodować powstawania zaskórników.

Moja opinia: decydując się na ten krem nie łudziłam się, że będzie miał matowe wykończenie. Antonimem słowa filtr, jaki pierwszy przychodzi mi do głowy, jest właśnie mat :D mimo mojego sceptycyzmu krem nie wypada na tym polu źle. Można nałożyć solidną porcję filtra i ukryć błysk pod warstewką makijażu mineralnego lub/i pudru bambusowego (filtr jest fotostabilny – Tinosorb M=inci Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol)
Krem jest lekki, szybko się wchłania, a nowe zaskórniki i inne niespodzianki nie pojawiają się.
Sprawdza się w roli bazy pod makijaż, dobrze trzyma się twarzy, nie roluje się, nie waży, nie bieli.

Same zalety prawda? Bo to wyjątkowo dobry filtr, z odpowiednio wysokim faktorem na chłodniejsze miesiące.
Wady? Dwie: jedna błaha, ale upierdliwa - mianowicie zamknięcie tubki jest jednocześnie jej podstawą. W związku z tym trochę filtra wycieka na wewnętrzną stronę zatrzasku, brudzi go i zasycha. Otwór jest trochę za szeroki, na jego dość wodnistą konsystencję - łatwo wycisnąć za dużą porcję. Wiąże się z tym mała wydajność kremu (to już druga wada). Złapałam się na tym, że szybko zaczełam męczyć tubkę przy próbie wydostania zawartości. 

Podsumowując: jest to filtr, do którego na pewno będę wracać (tak, testuję dalej:)) i ze spokojnym sumieniem mogę go Wam polecić. Bioderma trzyma poziom, to chyba najlepszy filtr z jakim miałam do tej pory do czynienia.

Jeśli szukacie czegoś dla siebie zapraszam także do innych moich recenzji filtrów TU i TU

poniedziałek, 8 października 2012

Serum z witaminą C – do it yourself


Dziś, od dawna już obiecywany wpis, o kwasie askorbinowym – odmładzającym cudeńku, obecnym od dłuższego czasu w mojej pielęgnacji cery. Kwas askorbinowy to najskuteczniejsza forma witaminy C, ale niestety bardzo niestabilna. Poświecę uwagę wyłącznie zewnętrznemu zastosowaniu serum na skórę.

Trochę informacji:
Witamina C w postaci kwasu askorbinowego, jest zaliczana do delikatnie działających kwasów PHA. Działa lekko złuszczająco i przede wszystkim rozjaśniająco.

Kwas askorbinowy dostępny w sklepach z półproduktami ma postać proszku. W takiej formie jest stabilny i może być przechowywany przez kilka lat. Natomiast po rozpuszczeniu w wodzie, witamina C staje się bardzo wrażliwa takie czynniki jak temperatura, światło, tlen. W łatwy sposób ulega rozkładowi i traci swe cenne właściwości. Żeby zapewnić stabilność naszej witamince w serum należy:

  • dbać o odpowiednio wysokie stężenie kwasu askorbinowego, nie niższe niż 10% (maksymalna wartość wynosi 20%) 
  • przechowywanie produktu w niskiej temperaturze (lodówka), najlepiej w buteleczce z ciemnego szkła, chroniąc przed dostępem światła i tlenu. 
  • wykonywać małe porcje serum i zużywać je na bieżąco (trwałość do 2 tygodni) 


O efektach serum z witaminą C:
  • Silny antyoksydant, stymuluje synteze kolagenu, który odpowiada za młody i elastyczny wygląd skóry
  • Szybko wnika w głąb skóry i pozostaje w niej przez okres 3 dni. Po wchłonięciu w skórę, witamina nie może zostać starta lub zmyta. 
  • Spłyca drobne zmarszczki
  • Jest pomocne w walce z przebarwieniami, rozjaśnia piegi
  • Poprawia barierę lipidową naskórka, skóra staje się bardziej odporna na czynniki zewnętrzne i lepiej nawilżona. 
  • Działa łagodząco i przeciwzapalnie, polecana przy atopowym zapaleniu skóry oraz przebarwieniach potrądzikowych. 
  • Polecana także w pielęgnacji cery naczynkowej i z trądzikiem różowatym 
  • Wykazuje działanie gojące drobnych uszkodzeń skóry, jest polecana po zabiegach dermatologicznych, wymagających regeneracji naskórka. 
  • Takie serum to świetne uzupełnienie ochrony przeciwsłonecznej. Ilość witaminy C drastycznie spada pod wpływem regularnego kontaktu ze słońcem (działanie UV o natężeniu identycznym jak słońca w południe przez okres 45-50 min. zmniejsza zawartość witaminy C w skórze o 80%), dlatego warto ją uzupełniać poprzez zastosowanie zewnętrzne na skórę, zwłaszcza, że witamina C z pożywienia trafia do skóry w bardzo małych ilościach.

Wykonujemy własne serum: 
Ponieważ witamina C jako kwas askorbinowy jest tak niestabilna i wrażliwa, dlatego tylko serum wykonane własnoręcznie gwarantuje efektywność witaminy C.

Jego przygotowanie jest banalnie proste i niedrogie w porównaniu z gotowymi produktami co do których często nie można mieć pewności. Najlepiej wykonywać je w małych ilościach i zużywać w ciągu dwóch tygodni. Koniecznie należy je przechowywać w lodówce.

Potrzebujemy:

  • Małej, najlepiej 10 ml buteleczki z ciemnego szkła 
  •  Wagi, do dokładnego odmierzenia kwasu 
  • Witaminy C w formie kwasu askorbinowego ( mój jest z ZSK) 
  • Wody DEMINERALIZOWANEJ (tylko i wyłącznie! Taka do żelazek) 
Opcjonalnie kilku kropli alkoholu który zwiększy trwałość serum. Ja po prostu nalewam go odrobinkę do buteleczki (w celu jej odkażenia), chwilę potrząsam i wylewam. Na ściankach pozostaje go trochę.

Zazwyczaj robię stężenia wahające się miedzy 10 a 15 % kwasu askorbinowego.

Do buteleczki wsypuję ok. 1 do 1,5 g kwasu i wypełniam buteleczkę wodą demineralizowaną. Wstrząsam przez chwilę, żeby kwas się rozpuścił (zazwyczaj mały osad pozostaje) i gotowe! Przechowuje w lodówce (wiem, powtarzam się:))

Stosuję codziennie rano (uprzednio wstrząsając buteleczką), ok. 10 minut przed aplikacją filtra.

Uwaga: u niektórych serum może podrażnić skórę, zwłaszcza jeśli używa się innych drażniących preparatów. Lepiej zachować ostrożność i zacząć od mniejszego stężenia (10%). Na mojej skórze to serum nie robi wrażenia, mimo pozostawiania pod wpływem kuracji dermatologicznej.

Skóra jest pięknie rozświetlona, koloryt ładniejszy, a piegi i przebarwienia znikają. To chwila roboty i niewielki koszt, a efekty gwarantowane. Polecam!

O serum z witaminą C, także tych kupnych pisała m.in. Italiana.



Źródła:

Biochemia Urody

Mazidła

środa, 3 października 2012

Zużycia miesiąca: wrzesień



Ostatnio niestety nie mam za wiele czasu na prowadzenie bloga, stąd tak rzadko pojawia się tu coś nowego. W przygotowaniu jest post o serum z witaminą C. A tymczasem zapraszam na krótkie recenzje produktów, które zużyłam w tym miesiącu:

Żel Babydream z Rossmanna- ten produkt zna chyba każdy, mój KWC. Mimo ostatniego zamieszania z tym produktem kupię go ponownie. Używam standardowo, do mycia ciała, a także dobrze służy mi do czyszczenia pędzli.

Odzywka Garnier avokado i masło karite- gęsta i tym samym bardzo wydajna odżywka, której od kilku miesięcy używałam razem z mamą. Bardzo się polubiłyśmy, daje efekt push up. Kupię ponownie.

Pasta do zębów Alverde- mam tak bardzo neutralne odczucia, że niewiele mogę o tym produkcie napisać. Ma bardzo delikatny smak i zapach i nie do końca mi to odpowiadało. Pasta nie posiada sls co jest jej dużym atutem. Nie kupie jej jednak ponownie, ale nie dlatego że to zły produkt, ale ponieważ produkty tej firmy nie jest dostępne stacjonarnie w Polsce. Wracam do sprawdzonego Meridolu:)

Alverde, krem pod oczy- Stosowałam ten krem codziennie rano i wieczorem od czerwca. I już powoli zaczynałam wierzyć w to, że mam jakiś magiczny, niekończący się egzemplarz, gdy po 4 miesiącach krem zakończył swój żywot. A opakowanie ma tylko 10 ml. Byłam bardzo z niego zadowolona, nie powodował pieczenia w okolicach oczu. Nie kupię ponownie, z powodów które opisywałam wyżej, poszukam czegoś równie dobrego:) Osobom mającym dostęp do produktów Alverde, gorąco ten krem polecam!

Ekstrakt wzmacniający włosy z ZSK- zużyłam cały do mojej ostatniej wcierki. Wzbogacałam nim również maski i płukanki. Kupię ponownie, ze względu na super skład.

Organiczny olej z pachnotki- od pewnego czasu to jedyny olej, którego używam w pielęgnacji cery. Przeznaczony do tej trądzikowej, działa na bakterie Propionibacterium acnes wywołujące trądzik młodzieńczy. Fajny, lekki olej, z którym zostanę na dłużej. Kupię ponownie.

Antyperspirant Adidas action 3 fresh- produkt jest zupełnym niewypałem. Wrzucam go nie zużywszy w całości (bardzo rzadko mi się to zdarza). Mimo że dobrze chroni, jednocześnie bardzo mnie uczulił. Wyskakują mi po nim bolące, podskórne gule, a pachy swędzą niemiłosiernie! Obecnie jestem na etapie szukania dezodorantów bez soli aluminium. Nie polecam tego paskudztwa i pod żadnym pozorem nie kupię go ponownie.  

Pozdrawiam!