poniedziałek, 19 listopada 2012

Liebster blog TAG



Dzisiejszy wpis jest odpowiedzią na taga od Tuśki- dzięki!:)

Zasady TAG-u: Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.

Poniżej moje odpowiedzi na pytania Tuśki:

1. Film do którego wracasz, bo wywołuje na Twojej twarzy uśmiech:

Klątwa skorpiona, Wall-e, Forrest Gump, Cztery wesela i pogrzeb

2. Twój ulubiony zapach- mogą być perfumy, zapach konkretnego kwiatu, ciasta itp.?

Zapach lasu:)

3. Jakie miejsce w Polsce chciałabyś odwiedzić, ale jeszcze nie miałaś okazji?

Mam dwa takie miasta, w których wprawdzie już raz byłam, ale na tak krotko, że można uznać, że właściwie w nich nie byłam;) bardzo chciałbym wrócić do Łodzi i Wrocławia.

4. Kolor w makijażu- na co dzień, tylko od święta, czy raczej w ogóle?

Na co dzień, ale nie codziennie.

5. Jest jakaś książka, przez którą „zarwałaś noc”?

Oczywiście! Przede wszystkim: każda z części Harrego Pottera, saga Georga R.R. Martina Gra o Tron, Starcie Królów a teraz Nawałnica Mieczy (moim zdaniem najlepsza część do tej pory!), Ojciec Chrzestny, Dziwny przypadek psa nocną porą

6. Idealne śniadanie to dla Ciebie…?

Jajka na miękko, grzanki opiekane w jajku, fasolka w sosie pomidorowym na sposób angielski- jednym słowem śniadanie konkret!

7. Jak wyglądałaby Twoja wymarzona sypialnia?

Wielkie łóżko, ciepłe oświetlenie, miękki puchaty dywan,
 ściany w kolorze pudrowego różu i dużo zdjęć na ścianach

8. Czy jest jakiś kosmetyk, który chciałabyś wypróbować, ale cena skutecznie Cię odstrasza?

Odżywka do rzęs Lashfood Nano Peptide- cena 330 zł. Podobno działa cuda… może rozpracuję jej skład i ukręcę coś na jej wzór?

9. Jesteś typem skowronka, czy sowy?

Sowy, zdecydowanie.

10. Jak najczęściej spędzacie czas z przyjaciółmi

Z przyjaciółkami najczęściej spędzamy czas przy szamie (domowej lub knajpianej) gadając do upadłego i nigdy nie mając dość:) ostatnio do naszych spotkań wkradła się gra karciana Ligretto i wszystko wskazuje na to, że stanie się nieodłącznym elementem tych spotkań.

11. Czy masz jakiś jeden sprawdzony kosmetyk do którego stale wracasz?

Mydło z Aleppo, biała glinka, produkty Babydream, tusz do rzęs Oriflame Wonder.

Taguję: Milly z bloga trasa warszawa-kraków, Cathy z naturalnie-mineralnie, Łojotokową głowę, Angel-a z bloga Angel’s hairs, wings and dreams oraz Italianę z bloga Italiany biochemiczny zakątek a osoby nie posiadające blogów zachcam do odpowiadania w komentarzach:)

Moja pytania do Was dziewczyny:

1. Kosmetyczna wpadka.

2. Z jakim bohaterem literackim/filmowym/serialowym się utożsamiasz?

3. Ulubiona potrawa.

4. Autorytet z lat dzieciństwa.

5. Sposób na chandrę.

6. Ulubiony sposób spędzania wolnego czasu.

7. Ulubiona blogerka.

8. Sentyment z dzieciństwa (bajka, zapach, zabawka, itp.)

9. Humanista, artysta czy umysł ścisły?

10. Ulubione półprodukty do pielęgnacji z kuchni.

11. Ideał włosowy do którego dążysz? (opis wymarzonych włosów lub włosy konkretnej osoby)


Pozdrawiam!

czwartek, 8 listopada 2012

Focus na na usta: ulubione szminki !


Pierwszy wpis z kolorówki  na blogu, będzie dotyczył ulubionych szminek z mojej kolekcji. Wszystkie, jak będziecie mogły zauważyć poniżej prezentują kolory intensywne, bo takie należą do najczęściej przeze mnie noszonych.
Bardzo lubię akcentować mocno właśnie usta. Najlepiej czuję się w intensywnych odcieniach różu wpadających w fuksję, co nie oznacza, że ograniczam się tylko do takich kolorów.
Pokażę Wam swatche pięciu ulubionych szminek. Kolorów nie udało mi się odwzorować idealnie. Najbliżej prawdy jest zdjęcie ostatnie, prezentujące próbki kolorów na ręce. Zapraszam:)


Kobo, 108 Fuchsia
Intensywna, czysta fuksja, szczególnie ten kolor lubię nosić w lato.

Oriflame, Giordani Gold, Sweet Orchid
Moja pierwsza bardziej wyrazista szminka. Mam do niej ogromny sentyment:) Lekko wpada w fiolet za co ją uwielbiam!

Rimmel, 016 Heart Breaker
Malina? Kolor pomiędzy różem a czerwienią (wybaczcie nie jestem najlepsza w określaniu kolorów). Oszalałam na jej punkcie od pierwszego pomalowania:) Podarunek od przyjaciółki.

Kobo, 106 Deep Wine
Kolor ciemnego wytrawnego wina, piękny, odważny, zobowiązujący.
Półki co nie odważyłam się w nim wyjść;)

Catrice, 060 Oh Juicy!
Moja ostatnia zdobycz. Sporo się za tą szminką nachodziłam, ale było warto:)
Wspaniała pomarańcza! Bardzo ciepły i orzeźwiający kolor:)


Chętnie poczytam o Waszych ulubionych szminkach. Możecie coś polecić? Na ustach wolicie nosić róże czy czerwienie? Pozdrawiam!

wtorek, 6 listopada 2012

Podsumowanie miesiąca & nowa wcierka & miejsca warte uwagi


W tym miesiącu udało mi się zużyć kilka produktów. Zapraszam na krótkie recenzje.

Włosy:

Szampon Babydream
mój osobisty KWC:) do tej pory nie znalazłam nic lepszego. Świetnie myje, nie obciąża, a moje cienkie włosy są na to podatne. Jeśli chodzi o ich plątanie- jego często wysuwaną wadę, moich włosów ten problem nie dotyczy. Do tego produkt kosztuje grosze. Kupię ponownie.

Odżywka Alterry, Przenica i Morela
Odzywka cieszy się duza popularnością w blogosferze, u mnie szału nie zrobiła. Raczej nie kupię ponownie, chociaż nie jest to zły produkt.

Twarz:

Biochemia, Hydrolat z kwiaru pomarańczy
Zwyczajny hydrolat, pomarańczą niestety nie pachniał. Przy tak wielkim wyborze tego typu produktów na rynku i mojej ciekawości testowania nowych, nie kupię ponownie, a jeśli będę chciała sięgnąć po coś sprawdzonego wybiorę wspaniały hydrolat z rumianu szlachetnego:)

Filtr Biodremy, Photoderm AKN Mat 30 SPF
Przyzwoity produkt, będę do niego wracać. Pisałam o nim TU.

Ciało:

Płyn do higieny intymnej, Facelle
Absolutny hit blogosfery wykorzystywany głównie jako łagodny szampon do włosów. U mnie takie zastosowanie się nie sprawdziło- włosy były obciążone. Zużyłam go do mycia ciała – łagodny skład bez SLS nie wysuszał mi skóry. Jedynie zapach może drażnić co wrażliwsze nosy. Jako żel do mycia ciała kupię ponownie.

Isana, Krem do rąk z mocznikiem 5%
W tym przypadku produktu również nie używałam tylko zgodnie z przeznaczeniem- dużo lepiej sprawdził się w roli kremu do stóp. Bardzo ciężka konsystencja skłania do zakupu raczej w chłodniejszą porę roku. Dłonie smarowałam nim głównie na noc. Możliwe, że kupię ponownie.



Poza tym byłam zmuszona pozbyć się wcierki, o której pisałam Wam TU. Wydaje mi się, że przekombinowałam ze składnikami. Efekt- mieszanka szybko zaczęła śmierdzieć i bałam się ją stosować na skórę głowy.
Postanowiłam nie poddawać się i ukręciłam coś bardzo prostego: wcierkę z wody brzozowej i kilkunastu kropli olejku rozmarynowego. Taka receptura zupełnie nie obciąża włosów, dlatego wcieram ją w skórę głowy po każdym myciu. Woda brzozowa może wręcz przedłużać świeżość naszego skalpu:) Kupicie w każdym Rossmannie za grosze. Dzięki niej włosy staną się mocniejsze. Olejek rozmarynowy nie dość, że pięknie w takiej mieszance pachnie, pobudza wzrost włosów.

Chciałabym jeszcze nadmienić o dwóch niekosmetycznych ulubieńcach tego miesiąca. Pomysł wziął się od Tuśki i uważam go za bardzo inspirujący:)

W październiku razem z przyjaciółką miałam okazję odwiedzić Łódź Design Festival.
Festiwal zajął 4 piętra wystawowe. Tematem przewodnim tegorocznej edycji była ŚWIADOMOŚĆ i prezentowany design odnosił się w większości do ekologicznych trendów w projektowaniu. Zwiedzanie zajęło nam kilka godzin, ponieważ ciekawych przedmiotów było naprawdę sporo. Czuję, że ten festiwal na stałe wpisze się do mojego kalendarza :) 




W październiku razem z TŻem wybraliśmy się do nowo otwartej tureckiej restauracji SOFRA (Warszawa, róg Wilczej i Emili Plater). Sofra w języku tureckim oznacza duży stół, przy którym można wspólnie biesiadować. Taki duży stół znajdziemy w rzeczonej knajpie. Usytuowany w centrum, otoczony jest przez mniejsze stoliki. Przychodzimy bez rezerwacji, ale bez problemu dostajemy dwuosobowy stolik z widokiem na ulicę. Z czasem knajpa zapełnia się. Kelnerka myli się przy prawie każdym przynoszonym daniu, ale nie wpływa to negatywnie na naszą ogólną ocenę tego miejsca. Może ze względu na jej miłe usposobienie, ale przede wszystkim chyba dlatego, że jedzenie w pełni te małe błędy rekompensuje. Szczególnie polecam bakłażany- zarówno te na zimno podawane jako przystawka jak i te zapiekane, faszerowane mięsem- dosłownie rozpływają się w ustach! To była wspaniała uczta w przystępnej cenie. Na pewno nie raz tam wrócimy:)  

                                                                                                                   zdjęcie froblog (wklejone za pomocą url)

I to chyba tyle. Pochwalcie się swoimi ulubieńcami miesiąca, również niekosmetycznymi:)