Po dłuższej nieobecności wracam do
Was z recenzją dwóch kremów do twarzy, głośnej ostatnio w
blogosferze, marki Sylveco.
Bohaterami dzisiejszej notki są:
- lekki krem brzozowy
- lekki krem nagietkowy
Opakowanie: higieniczne z pompką
mieszczą 50 ml kremu
Dostępność: głównie sklepy
internetowe; na stronie Sylveco znajdziemy adresy sklepów
stacjonarnych posiadające kosmetyki tej marki
Cena:
ok. 25 zł/sztuka
Składy: naturalne, bogate w
oleje i ekstrakty
Składy
kosmetyków znajdziecie na oficjalnej stronie. Są przetłumaczone na
polski, a każdy składnik ma odnośnik do słowniczka.
Bardzo
duże ułatwienie. Widać,
że marka nie ma nic do ukrycia:)
Oba przeznaczone są do stosowania na
dzień, ale mają także swoje bardziej treściwe odpowiedniki na
noc.
Swoją przygodę z tą marką
rozpoczęłam kilka miesięcy temu od kremu brzozowego.
Krem dedykowany jest przede wszystkim
skórze suchej, ja jednak poleciłabym ją raczej tym tłuściejszym.
Powód? Krem wchłania się do matu- osobiście wolę te, które
pozostawiają cienką warstewkę ochronną na skórze. Myślę, że
gdyby krem trafił do mnie w tym momencie – byłabym zadowolona. W
zimę - kiedy go stosowałam, okazał się za lekki. Krem wchłaniał
się tak błyskawicznie, że początkowo miałam problem z dokładnym
rozprowadzeniem go. Po prostu znikał:) Przez to wydał mi się dużo
mniej wydajny od swojego nagietkowego kolegi, z którym tych
problemów nie mam.
Mimo, że wersja brzozowa nie
zachwyciła mnie, zdecydowałam się na krem nagietkowy.
Wersja z nagietkiem jest moim
faworytem. Dedykowana cerze zanieczyszczonej i z objawami trądziku
sprawdza się u mnie świetnie. Nawilża, natłuszcza, koi i
pozostawia lekki film na skórze, mając jednocześnie lekką
formułę.
Pamiętam, że testowałam kiedyś
hydrolat nagietkowy i działanie tego ziółka wpływało zbawiennie
na moją suchą, ale skłonną do zanieczyszczeń cerę. Nagietek ma
działanie
przeciwbakteryjne,
przeciwzapalne, gojące i oczyszczające.
Bardzo
ważne jest też to, że żaden z kremów nie zapchał mnie.
Podsumowując
mogę polecić oba kremy- wersję brzozową osobom, które lubią
lekkie formuły wchłaniające się do matu, a wersję z nagietkiem
cerom
zanieczyszczonym. Uważam, że piękne składy i rozsądna cena
przemawiają na korzyść tych produktów.
Cieszę
się, że na rodzimym rynku pojawiła się taka marka jak Sylveco:)
W
ofercie jest jeszcze kilka produktów,
które mnie kuszą-
m.in. wersja rokietnikowa i wersja nagietkowo-brzozowa z betuiną.
Miałyście
jakieś kosmetyki Sylveco? Czy
możecie polecić inne naturalne kremy?
P.S. Jeśli szukacie naturalnego kremu do twarzy zajrzyjcie też do mojej wcześniejszej recenzji o kremach Alerry KLIK
Pozdrawiam, di
ciekawi mnie ta firma, dużo się o niej ostatnio słyszy:)
OdpowiedzUsuńod dłuższego czasu jestem fanką nagietka, zgadzam się, że ma świetne działanie na cerę skłonną do zanieczyszczeń. Maść nagietkowa sprawdzała się świetnie na drobne ranki. Teraz bawię się w różne napary z płatków nagietka i jestem zauroczona:)!
Napary z nagietka? brzmi superciekawie! napisz coś więcej:)
Usuńnapiszę za jakiś czas o naparze/płukance do włosów:) używam suszonych płatków:)
OdpowiedzUsuńslyszalam o firmie, ale kremow nie mialam;]
OdpowiedzUsuńMam krem pod oczy Sylveco, kremy do twarzy też na pewno spróbuje, muszę tylko wykończyć te co mam. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńja też mam ich krem pod oczy- uważam go za dobry produkt. ogólnie trzymają poziom:) również pozdrawiam!
UsuńZ okazji otwarcia nowego sklepu internetowego (m.in. z kosmetykami naturalnymi i organicznymi) już wkrótce zostanie przygotowany konkurs z atrakcyjnymi nagrodami. Szczegóły na blogu bioema.blogspot.com
OdpowiedzUsuńi na naszej stronie na Facebooku:
https://www.facebook.com/pages/Bioema/528574477180141
SERDECZNIE ZAPRASZAMY DO OBSERWOWANIA!