Ostatni tydzień spędziłam nad
morzem, dlatego dopiero teraz masz czas wrzucić wpis z kosmetykami
które udało mi się zużyć w zeszłym miesiącu. Postaram się
nadrobić zaległości w pisaniu, mam kilka pomysłów na nowe notki.
Przedstawiam Wam sześciu bohaterów
tego postu wraz krótkimi recenzjami:
- Krem do rąk KamillMoja tubka ma 30 ml i kupiłam ją do torebki. Krem szybko się wchłania, ładnie pachnie i przede wszystkim nie pozostawia na dłoniach żadnej klejącej warstewki. Nawilża, natłuszcza, chroni. Dobry produkt, kupiłabym ponownie, gdyby nie masa innych kremów które chce przetestować.
- Puder bambusowy z Biochemii UrodyPosiadaczki tego pudru będą pewnie zdziwione jak udało mi się skończyć tak wydajny produkt:) Mam go co najmniej od roku i sporą odsypkę dostała mama. Teraz mam wersje wzbogaconą o puder jedwabny i zauważyłam dużą różnicę między nimi - nowy egzemplarz daje dużo większy komfort aplikacji, ponieważ jest bardziej jedwabny;). Dlatego nie kupię starej wersji ponownie. Cena pudru to ok. 15 zł
- Żel hialuronowy z Biochemii Urody, wzbogacony witaminą B5 i alantoinąProdukt, który nie wzbudził we mnie żadnych emocji ze względu na swoje neutralne działanie. Zniechęcił mnie trochę do tak zachwalanych kwasów HA. Dobrze ze dałam mu drugą szanse - zdecydowałam się na żel 1,5% i jestem nim oczarowana:). Tego z witaminą b5 i alantoiną nie kupię ponownie. Cena ok 17 zł/55ml
- Differin/ Differine (są różnymi nazwami tego samego leku), maść od dermatologa (na receptę).Maść starczyła na ok 3 lub 4 miesiące przy codziennym stosowaniu porcji wielkości groszku. Krem jest bardzo łagodny i tylko dwa razy przesuszył mi cerę, którą w ciągu kilku dni zdołałam doprowadzić do normy. Działa łagodnie (działa!). Nie powoduje rumienia czy widocznego łuszczenia się skóry. Differin ma substancje czynną adapalen, która działa podobnie do retinoidów - silniej przeciwzapalnie niż one i jest lepiej tolerowany. Nie zaobserwowałam wysypu zaraz po rozpoczęciu kuracji. Lek trzyma moja cerę w ryzach. Nowe zaskórniki nie powstają, stare powoli (bardzo powoli) zaczynają znikać. Rozjaśnia cerę, lekko ją napina. Nie wydaje mi się jednak żeby na razie mnie wyleczył, obawiam się, że gdy go odstawie problemy wrócą. Zużyję jeszcze kolejną tubkę i zobaczę co dalej. Cena całkiem rozsądna: waha się między 35 a 40 zł za tubkę 30 gramową (dostępna jest także opakowanie 15 gramowe). Trzeba pamiętać o filtrach UV podczas kuracji.
- Balsam brązujący LireneTo już moje któreś z kolei opakowanie i na pewno kupię ponownie kolejne egzemplarze. Temu kosmetykowi chce poświecić osobna recenzję, już niedługo:)
- Oliwka pielęgnacyjne HippTo również moje kolejne opakowanie, przyjemny nienachalny zapach (nie drażni mnie tak jak mdły zapach oliwki Babydream, którą mimo tego bardzo lubię), szybko się wchłania, ma prościutki skład - olej słonecznikowy i olej z migdałów. Używam do mieszanki OCM, a także do pielęgnacji ciała. Kupię ponownie. Cena ok 15 zł/200ml/ Rossmann.Zainteresował Was któryś z tych produktów?Pozdrawiam:)
Krem Kamilla kupuję regularnie, lubię mieć go pod ręką- mój zdecydowany ulubieniec.
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, że żel z kwasem hialuronowym 1,5 % jest o niebo lepszy niż mój porzedni-1% :) Po prostu wreszcie czuć jego działanie.
Lek Differin nie dawał u mnie niestety zupełnie rezultatów.
Czekałam tu na Ciebie:)!
dopisuję krem Kamill do mojej listy niezbędnych kosmetyków:)
OdpowiedzUsuńCzekam zatem na recenzję balsamu brązującego, bo moja blada skóra woła o pomstę. Za kilka tygodni idę na wesele, a na solarium smażyć się nie będę! Jeśli naprawdę warto to chętnie kupię ten specyfik :)
OdpowiedzUsuń